wtorek, 18 marca 2014

4.Tosty i Sok Pomarańczowy


 Promienie słońca wpadły do dormitorium dziewcząt z siódmego roku. Lilyanne Evans przetarła oczy dłońmi, uśmiechnęła się i spojrzała na zegarek, który stał obok jej łóżka, na stoliczku nocnym. Za 15 szósta.... . Wstała, wzięła ubrania i poszła do łazienki się wyszykować. Jej współlokatorki jeszcze spały, dlatego dziewczyna musiała zachować ciszę. Gdy wyszła z toalety była godzina w pół do siódmej. Zielonooka nie wiedziała co ze sobą zrobić. Wyciągnęła książkę z regału i poszła do Pokoju Wspólnego. Usiadła wygodnie w fotelu i otworzyła dzieło na stronie, której poprzednio skończyła czytać. Lily wciągnęła bardzo książka i nie zauważyła, że ktoś się jej przygląda. Tą osobą był Syriusz Black. Łapa próbował odczytać z wyrazu twarzy dziewczyny myśli. Wiedział, że ta ruda osóbka to miłość jego najlepszego przyjaciela, lecz bardzo ciągnęło go do Lily. Była zakazanym owocem, po który nigdy nie mógł sięgnąć. Po chwili z przemyśleń wyrwały go piękne, zielone oczy dziewczyny. Nie miał zielonego pojęcia jak się zachować.
-Cześć Łapo, ty też nie mogłeś spać? Nie słyszałam jak wchodziłeś. - Powiedziała bardzo spokojnym głosem. Nigdy tak w towarzystwie Jamesa się nie zachowywała. Syriusz musiał przyznać, że rzadko rozmawiał z Lily, a tym bardziej sam na sam.
-Hej Ruda... Obudziłem się wcześnie i przyszedłem zanim ty się tu zjawiłaś. A poza tym musiałem dokończyć wypracowanie z transmutacji, której nie skończyłem w wakacje. -Zielonooka zaszczyciła Łapę zdziwionym spojrzeniem.
-Myślałam, że nauczyciele zadają, by ćwiczyć w wakacje a nie o szóstej rano. Ale i tak mnie zdziwiłeś, że się zabrałeś się za tę pracę. O ile się nie mylę był to esej, prawda? Mogę sprawdzić czy nie masz, żadnego błędu... Oczywiście jeżeli chcesz...
-Żartujesz prawda? Jasne, że chcę. Poczekaj... od kiedy ty jesteś za sprawdzaniem innym lekcji?
-Och przestań.... Osoby czasem się zmieniają... Ale jeżeli ci to przeszkadza, wcale nie muszę ci sprawdzać tej pracy.
-Nie, nie przepraszam. -Powiedział chłopak i uśmiechną się ironicznie. Black wstał i podał Lilyanne esej, po czym zajął z powrotem swoje miejsce.
-Pracę wykonałeś w miarę dobrze, lecz mogłeś dodać też skutki... Ale po za tym wszystko w porządku. -Stwierdziła Ruda, patrząc się w wypracowanie. -A jak ci minęły wakacje?- Zapytała z lekkim uśmiechem. Syriusz wychowywał się w domu, gdzie panowała obsesja na punkcie czystości krwi. Łapa nie szanował poglądów rodziny i źle się z nią dogadywał.
-Uciekłem z domu... Do Rogacza. Nie mogłem tam wytrzymać. Też byś uciekła, mówię ci. -Lily była lekko wstrząśnięta tym co usłyszała. Wiedziała, że Black nie dogaduje się z rodzicami i bratem, ale nie sądziła, że jest w stanie uciec. -A co tam u ciebie?
- Kłótnie z Petunią i nic po za tym. - Czuła się głupio, ponieważ ona skarżyła się na Tunie. Łapa miał rodzinę, która wielbiła Tego Którego Imienia Nie Wolno Wymawiać. Po kilku minutach rozmowy na temat rodziny, przerwała Mary, która oznajmiła iż za kilka minut trzeba się zbierać na śniadanie. -Li jeszcze śpi, czy ją obudziłaś? -Zapytała się Ruda.
- Och oczywiście, że się obudziła. Black, a czy ty nie powinieneś obudzić reszty chłopaków?- Po tych słowach drzwi się otworzyły i wypadła z nich jak chmura gradowa Li. Czarnowłosa dziewczyna spojrzała na Mary i powiedziała:
- Kochaniutka, następnym razem gdy będziesz chciała mnie obudzić, nie rób tego!
- A co jej zrobiłaś?- Zwrócił się do Mary chłopak. - Oblałaś wodą, zepchnęłaś z łóżka czy co?
- Ja? Yyy trochę ją nastraszyłam. -Wszyscy wiedzieli, że panna Li jest zawsze pesymistycznie nastawiona do życia. Jest wiecznie oschła i prawie w ogóle nie okazuje uczuć. Uważają, że to jest związane z rodziną, gdyż kiedyś coś wspomniała o tym, że są okropni. Niedługo po tych słowach w Pokoju Wspólnym zaczęło się zbierać coraz więcej osób, wraz z nimi reszta Huncwotów. Zielonooka wzięła pod pachy dziewczyny i poszły na najważniejszy posiłek dnia.
 Lily usiadła pomiędzy Mary a Li. Na przeciwko niej zajął miejsce Remus. Panna Evans sięgnęła po tosta i sok pomarańczowy.Zajęła się rozmyślaniem, o tym co przyniesie jej ten rok szkolny. Już niedługo będzie musiała opuścić mury szkoły i zacząć normalnie pracować. Miała tylko jeden problem. Nie wiedziała kim chce zostać.
-Evans, umówisz się ze mną?!!! -Krzyknął James, ponieważ zamyślona Lily w  ogóle go nie słuchała.
-Słucham... A oczywiście, że tak. -Powiedziała zakłopotana dziewczyna. - To znaczy nie wiem o co chodzi..
Dlaczego tak się na mnie patrzycie. To już za myśleć się nie można.- Po czym zwróciła się do Rogacza.- A ty co chciałeś?
- Pytałem się czy się ze mną umówisz... jako przyjaciele. - Powiedział James z uśmiechem na twarzy. Wszyscy zwrócili wzrok na niego z tępym wyrazem twarzy.
- Czy ja dobrze zrozumiałem... Rogaś zaproponował przyjaźń Rudej!! - Krzykną Remus bardzo zdziwiony.
- Żartowałem.. Evans umówisz się ze mną!?
- Li podasz mi wodę?- Zapytała się Lily. Chinka z grymasem na twarzy podała dzbanek z wodą przyjaciółce. - Dziękuję.- Po chwili bezbarwna ciecz spływała na głowie Jamesa. Zdziwiony chłopak spojrzał jak wychodzi jego obiekt westchnień z Wielkiej Sali. Panna Yun podeszła do Profesor McGonagall, która stała przy drugim końcu stołu i rozdawała plany lekcji . Li wzięła nauczycielki transmutacji dwa rozkłady zajęć, po czym udała się tam gdzie jej rudowłosa przyjaciółka.
- Lily poczekaj!- Krzyknęła czarnowłosa dziewczyna.- Lily! Stój!- Zielonooka zatrzymała się a Chinka dorównała jej tępa. - Wiem, że jest ci przez niego ciężko. Wiem, że już nie możesz tego wytrzymać. Musisz uwierzyć, że jesteś silniejsza od tych jego  głupich zaczepek. Nie smuć się kochana nie ma o co.
- Li, ja wcale nie chcę taka być oziębła wobec niego. Ja nie mogę dłużej udawać, że nic do niego nie czuję. Tak, przyznam ci to teraz, podoba mi się James i nikt nie dowie się o tym prawda?
- Na pewno nie ode mnie. Chodź do zajęć zostało dwadzieścia minut. Zdążymy się jeszcze przejść na spacer po błoniach prawda?- Na twarzy panny Evans zagościł uśmiech.
-Oczywiście, mała..

sobota, 1 lutego 2014

3.Sen

3.Sen
 Ciemność. To tyle co widziała. Po chwili pojawiło się mocne światło wychodzące z jej serca. Zauważyła ścieżkę. Wiedziała co ma zrobić dalej, wiedziała, że musi iść tą drogą. Nie była pewna ile już szła tym szlakiem. Może godzinę, piętnaście minut czy nawet całą dobę. W końcu doszła do rozwidlenia drug. Kula światła zaczęła powoli gasnąć. Musi się zdecydować, którą drogę wybrać. Uśmiechnęła się do siebie i poszła w lewą stronę. Szła do czasu, w którym usłyszała głos, Kobiety.
 Oto nadchodzi Ten, który ma moc pokonania Czarnego Pana... Zrodzony 
z tych, którzy trzykrotnie mu się oparli, a narodzi się, gdy siódmy 
miesiąc dobiegnie końca... A choć Czarny Pan naznaczy go jako równego
sobie, będzie on miał moc, jakiej Czarny Pan nie zna... I jeden z nich 
musi zginąć z ręki drugiego, bo żaden nie może żyć, gdy drugi 
przeżyje...
 Po odsłuchaniu wiadomości, Lily przestała czuć się bezpiecznie. Parę stóp* od niej pojawiła się myślodsiewnia. Podeszła do niej i zajrzała do środka. Nagle znalazła się w domu. W obcym mieszkaniu. Zobaczyła małe, płaczące dziecko w łóżeczku. Obok miejsca spoczynku dziecka, leżała martwa kobieta. Lily spojrzała się na nią i wstrzymała oddech. To była ona... 
 -Lily! obudź się... -Usłyszała dobrze znany jej głos i pomału rozchyliła powieki. James. To on ją obudził. Opiekuńcze orzechowe oczy patrzyły się na nią.  Rozejrzała się po miejscu, w którym przebywała. Była w  przedziale Expressu Hogwart, razem ze swoimi przyjaciółmi. Leżała na podłodze, a Rogacz klęczał obok niej. Na miejscach siedzących znajdowała się reszta Huncwotów, a z nimi Mary i Li.
- Dlaczego leżę na podłodze? -Zapytała się Evans spoglądając na okno.
- Zasnęłaś. Po niecałej godzinie zaczęłaś krzyczeć i wiercić się, aż w końcu znalazłaś się na miejscu stąpania ludzi i zwierząt. -Odparła ze spokojem Li. Chinka podczas szkoły często miała sny, koszmary, w których strasznie krzyczała. Evans jeszcze raz zerknęła na przyjaciół, po czym zwróciła się do Lupina.
- Remusie, spotkanie prefektów...- Spojrzała na zegarek, który znajdował się na jej nadgarstku. Minęły dwie godziny od jego początku.
- Odwołano. Niestety nie wiem z jakich przyczyn. Proszę poczęstuj się czekoladą... dobrze ci zrobi. -Powiedział podając Lily tabliczkę słodkości z lekkim uśmiechem na twarzy. Rudowłosa wzięła kostkę i mruknęła dziękuję. Wiedziała, że przyjaciele będą chcieli się dowiedzieć, co jej się śniło, więc nie chciała tracić czasu i zaczęła opowiadać.
- Wiem, że chcecie się dowiedzieć co mi się śniło. - Przygryzła wargę i czekała na reakcję przyjaciół.
- Skąd ta pewność?- Zapytał James, uśmiechając się  łobuzersko.
- Otóż wywnioskowałam z ciszy, w przedziale. - Pokazała swoje białe ząbki i kontynuowała dalej. - Poza tym ja również chciałabym się tym z wami podzielić. Nie wiem co o tym myśleć... Na początku było ciemno. Nic nie widziałam i nie czułam.Po chwili...- Tu wskazała na klatkę piersiową.- Kula światła o bardzo potężnej mocy, wydostała się z mojego serca i oświetliła miejsce aktualnego pobytu. Ukazała mi się ścieżka. Światło podążyło dalej. Postanowiłam pójść za nim.  Dotarłam do rozwidlenia drogi. Pamiętam, że skręciłam w lewo a kula zaczęła gasnąć. Gdy już całkowicie zniknęła usłyszałam kobietę. Mówiła coś o osobie, która ma pokonać Voldemorta. Poczęty z tych, którzy trzy razy z nim się zmierzyli i jeden z nich musi zginąć z ręki drugiego. Mówiła coś jeszcze, ale z głowy mi wyleciało. Gdy głos ucichł, pojawiła się myślodsiewnia. Podeszłam do niej, po czym znalazłam się w obcym mi domu. Zauważyłam dziecko w łóżeczku, które płakało. Nie przyjrzałam mu się uważnie, ponieważ mój wzrok przykuła martwa kobieta. -Wzięła oddech.- Tą kobietą byłam ja. Na początku spojrzałam w jej oczy i stwierdziłam, że jest do mnie podobna. Ale potem  uświadomiłam sobie, że to ja. -Spojrzała się na nich, wyglądali jakby ktoś umarł. No tak przecież ja umarłam w śnie. Pomyślała.
-Bardzo mnie zdziwił głos tej kobiety, mówiącej o zabójcy Voldemorta. - Powiedziała Li. -Ale to tylko sen.
-A widziałaś kogoś jeszcze, oprócz dziecka i twojej osoby? -Zapytał James.
-Nie przyjrzałam się, gdybyście mnie nie obudzili to może bym coś jeszcze zobaczyła. Yyyy te zimne zielone oczy. Za każdym razem jak spojrzę w lustro, przypomnę sobie, mnie jako trupa. - Powiedziała ze smutnym uśmiechem. -Już niedługo dojeżdżamy do stacji w Hogsmeate. -Oznajmiła. - Idę się przebrać. Wy już jesteście w szatach szkolnych,  ja nie.- Wyszła z przedziału i podążyła w stronę łazienki. Myślała o osobie, która ma zgładzić Voldemorta. Miała w głowie mnóstwo pytań: Czy temu dziecku powierzone jest to zadanie? Czy ja byłam jego matką? Jeśli tak to kto był ojcem?. Potem pomyślała o Severusie, który ją znowu dzisiaj przepraszał. Gdy skończyła się ubierać, spojrzała na zegarek, po czym wyszła z toalety. Weszła do przedziału gdzie znajdowali się jej przyjaciele. Po chwili pociąg się zatrzymał. Wzięła walizkę (z pomocą Pottera) i wyszła z pociągu. Za nią podążyli Huncwoci oraz Mary i Li. Rozległ się głos mężczyzny po peronie. Tak, to Hagrid, gajowy hogwartu woła pierwszorocznych. Dzieci będące w Hogwarcie po raz pierwszy, mają przypłynąć do szkoły w łódkach, zaś starsi uczniowie, jadą do szkoły w powozach, które nikt nie prowadzi. James twierdzi, że ciągną je testrale. Jego tata opowiadał mu,  gdy ktoś kto zobaczy czyjąś śmierć, będzie widział te stworzenia. Weszła Lily do pojazdu wraz z przyjaciółmi.
- Wiecie, że ja widzę te dziwne zwierzęta.- Powiedziała Li. Remus spojrzał się na nią pytająco. - Widziałm jak śmierciożerca zabił mugola... Ja się teleportowałam. -Zapanowała cisza, prawdopodobnie na cześć mugola. Nim się obejrzeli, byli już przed bramami hogwartu.
  Do wielkiej sali weszli pierwszoroczni. Po ceremonii przydziału, Dumbledore przypomniał, że nie można wchodzić do zakazanego lasu i lista rzeczy, których nie można kupować w sklepie Zonka, wiszą na tablicach ogłoszeń w Pokojach Wspólnych. Lily czuła na sobie cały czas wzrok Severusa. Po zjedzeniu kolacji, Lily razem z Remusem, zaprowadzili pierwszoroczniaków do PW Gryffindoru.
  Zielonooka już nie mogła się doczekać położyć spać. Poszła się pierwsza umyć. I gdy wychodziła z łazienki usłyszała głos Jamesa.
-...mi pomóc...- Rogacz usłyszał odgłos otwieranych drzwi, natychmiast umilkł.-Evans, ślicznie wyglądasz w tej piżamce.- Zignorowała go. Miała na sobie zwykłą czarną bluzkę i czarne spodnie. Uwielbia takie piżamy. James siedział na moim łóżku, więc go zepchnęłam zasłoniłam zasłonami łóżko i weszłam pod ciepłą kołdrę   i .... - Liluś a buziak na dobranoc?
-Co ty tu jeszcze robisz!?- Krzyknęła Rudowłosa.
-Czekam na całuska od ciebie.-Lily wstała, złapała szczęśliwego Rogacza za rękę i podeszła z nim do drzwi. Otworzyła je i kopnęła Pottera w cztery litery. Poleciał na schody, a one zmieniły się w ślizgawkę. Zamknęła drzwi i udała się do krainy morfeusza...


*Stopa -> miara angielska (1ft = 30,480cm)




środa, 29 stycznia 2014

2. Dziura w sercu


2.Dziura w sercu


Rudowłosa dziewczyna patrzyła na swoich rodziców, którzy machali jej na pożegnanie przez szyby okna pociągu, który miał za zadanie dostarczyć uczniów do Hogwartu. Nim się obejrzała pojazd ruszył i zniknął jej obraz rodziny z przed oczu. Rozmyślała na temat swojej „ukochanej” siostry Petunii, która nawet nie zaszczyciła słowem Do widzenia lub Żegnaj..nie myśląc już o pożegnaniu na peronie.Chwilę po tym zaczęła szukać wolnego przedziału tachając swój ciężki kufer oraz w kochaną kotkę Catniss. Po piętnastu minutach Lily znalazła przedział, w którym siedziała tylko jedna osoba.

-Hej, mogę się dosiąść?- Spojrzała na człowieka, który miał czarne tłuste włosy, haczykowaty nos i był już przebrany w szatę szkolną z godłem Salazara Slytherina. Ugięły się pod nią kolana i zarumieniła się ze wstydu. Tak to Snape jej były przyjaciel. –Och, wybacz nie wiedziałam, że to ty…
-Lily... przepraszam...
-Nie, Severusie przecież powinieneś się wstydzić usiąść w jednym przedziale z.. -Jej zielone oczy nabrały łez i ledwo wypowiedziała to słowo.-Szlamą. Twoi przyjaciele nie byli by zadowoleni gdyby mnie tu zobaczyli. Miałam być silna, miałam już przez ciebie nie płakać. Zaledwie minęło dwadzieścia minut od wyruszenia pociągu ze stacji a ty już mnie doprowadziłeś do łez.-Po tych słowach dziewczyna wybiegła z przedziału, wpadając do pierwszego lepszego pomieszczenia. Znajdowali się tam huncwoci w towarzystwie Mary i Li.
-Lily?- Zapytał James.
-Moja kochana, już myślałam, że zapomniałaś gdzie co rok siedzimy.-Powiedziała Mary przytulając rudą do siebie.
-Szczerze? Tak,naprawdę zapomniałam. Zaczęłam szukać przedziału.. i znalazłam się tu.-Jej twarz przybrała kolor buraczka i stanęła krzyżując nogi.
-Naprawdę..Evans wbiegłaś tu jak na poligon.- Powiedział Black i uśmiechną się swoim ironicznym uśmieszkiem.
-Ale ty płakałaś- Stwierdziła Li
-Nie, spokojnie to ze zmęczenia.

Reszta podróży minęła dobrze. Była zdziwiona zachowaniem Rogacza, odzywał się do niej jak do przyjaciółki.Przyjaciele więcej nie wspominali o jej spuchniętych oczach i była im za to wdzięczna. Musiała przemyśleć pewną sprawę i stwierdziła, że jak poczuje się lepiej  to wtedy opowie dziewczynom co się stało, zanim dotarła do ich przedziału. Rudowłosa bardzo tęskniła za Severusem, wiedziała, że go rani mówiąc mu nie wybaczę ci .Bardzo by chciała o nim zapomnieć, chciała  zagoić dziurę w sercu, stworzoną tym okropnym słowem. Nie wiedziała tylko jak...

niedziela, 5 stycznia 2014

1.Przemyślenia

Pogoda była kiepska. Lily patrząc w okno, rozmyślała na temat jej szkoły, jej drugiego domu. Jest na ostatnim, siódmym roku w szkole magii i czarodziejstwa Hogwart. Gdy wróciła do przeszłości, jak dostała swój pierwszy list, który przyszedł sową. Parsknęła śmiechem na myśl o swoich pierwszych zakupach na Pokątnej. Kiepsko ogarniała wtedy waluty czarodziejskich monet, i miała straszny problem z zakupieniem, różnych potrzebnych rzeczy do szkoły. Najlepiej pamiętała dzień, w którym po raz pierwszy miała wyruszyć do Hogwartu. Poznała tam swoje przyjaciółki Mary Dragon i  Li Yun. Miała zaszczyt poznać Huncwotów : Syriusz Black, Peter Pettigrew, Remus Lupin i Potter.. James Potter. Mary jest wysoką, brunetką. Ma ciemną karnację i nie za duże, hipnotyzujące szare oczy. Charakter ma ostry , była prawie z całą szkołą , w skryciu kocha się w Syriuszu. Li jest niziutka. Włosy ma czarne jak pióra  kruka. Oczy niebieskie, lekko skośne ( Jej tata pochodzi z chin), cerę ma różaną. Syriusz Black, ciemne włosy, idealna postawa, piękne niebieskie oczy = Casanova Hogwartu. Remus Lupin, wysoki blondyn, bardzo mądry i przyjacielski. James jest przystojnym brunetem, który przykrywa swoje orzechowe oczy, okularami. Uwielbia grać w Quiddicha jest na pozycji szukającego. Od pierwszej klasy ugania się za Lily. Peter gruby, mały,chłopak, który włóczył się za nimi. Na samą myśl o nich Lily nie może się przestać śmiać. 
Do odjazdu pozostały zaledwie 2 godziny, a Lily jest już gotowa.
                 

                                                         ************  
James wyglądał przez okno. Myślał o pewnej osobie. Bardzo ją kochał postanowił, że będzie ją miał. Ona mnie kocha pomyślał Rogacz. Nie chce się przyznać, muzę ją do tego zmusić. Przez pierwsze trzy lata byli przyjaciółmi, w trzeciej klasie przekonał się, że to prawdziwe uczucie i nie może patrzeć jak inni chłopcy z nią "rozmawiają". W czwartej padło pierwsze zdanie Umówisz się ze mną Evans?! i od tego się zaczęło. Ignorowała go przez jeden rok, a pod koniec piątej klasy, po napisaniu sumów nawrzucała mu, gdy ten pomiatał Smarkiem, jej najlepszym przyjacielem. Wtedy też Snape nazwał Ją Szlamą. Lily jego szczęście, bardzo to przeżywała. Od piątej klasy do szóstej przezywała go i nim pomiatała. Teraz w siódmej obiecał sobie,  że Lily będzie dla niego miła, jak w pierwszej klasie.
  
                                                       





Witam. Chciałam stworzyć bloga... Więc tworzę :)
Ale dlaczego o Lily Evans i Jamesie Potterze? A więc, uwielbiam książkę Harry Potter i oczarowała mnie opowieść o nich. Bardzo często podróżuję i chcę by ten blog nie poszedł na straty, gdyż to będzie jedyna rzecz, w którą włożę mnóstwo pracy i chęci. Zapraszam ;P



Liv.ekk