sobota, 1 lutego 2014

3.Sen

3.Sen
 Ciemność. To tyle co widziała. Po chwili pojawiło się mocne światło wychodzące z jej serca. Zauważyła ścieżkę. Wiedziała co ma zrobić dalej, wiedziała, że musi iść tą drogą. Nie była pewna ile już szła tym szlakiem. Może godzinę, piętnaście minut czy nawet całą dobę. W końcu doszła do rozwidlenia drug. Kula światła zaczęła powoli gasnąć. Musi się zdecydować, którą drogę wybrać. Uśmiechnęła się do siebie i poszła w lewą stronę. Szła do czasu, w którym usłyszała głos, Kobiety.
 Oto nadchodzi Ten, który ma moc pokonania Czarnego Pana... Zrodzony 
z tych, którzy trzykrotnie mu się oparli, a narodzi się, gdy siódmy 
miesiąc dobiegnie końca... A choć Czarny Pan naznaczy go jako równego
sobie, będzie on miał moc, jakiej Czarny Pan nie zna... I jeden z nich 
musi zginąć z ręki drugiego, bo żaden nie może żyć, gdy drugi 
przeżyje...
 Po odsłuchaniu wiadomości, Lily przestała czuć się bezpiecznie. Parę stóp* od niej pojawiła się myślodsiewnia. Podeszła do niej i zajrzała do środka. Nagle znalazła się w domu. W obcym mieszkaniu. Zobaczyła małe, płaczące dziecko w łóżeczku. Obok miejsca spoczynku dziecka, leżała martwa kobieta. Lily spojrzała się na nią i wstrzymała oddech. To była ona... 
 -Lily! obudź się... -Usłyszała dobrze znany jej głos i pomału rozchyliła powieki. James. To on ją obudził. Opiekuńcze orzechowe oczy patrzyły się na nią.  Rozejrzała się po miejscu, w którym przebywała. Była w  przedziale Expressu Hogwart, razem ze swoimi przyjaciółmi. Leżała na podłodze, a Rogacz klęczał obok niej. Na miejscach siedzących znajdowała się reszta Huncwotów, a z nimi Mary i Li.
- Dlaczego leżę na podłodze? -Zapytała się Evans spoglądając na okno.
- Zasnęłaś. Po niecałej godzinie zaczęłaś krzyczeć i wiercić się, aż w końcu znalazłaś się na miejscu stąpania ludzi i zwierząt. -Odparła ze spokojem Li. Chinka podczas szkoły często miała sny, koszmary, w których strasznie krzyczała. Evans jeszcze raz zerknęła na przyjaciół, po czym zwróciła się do Lupina.
- Remusie, spotkanie prefektów...- Spojrzała na zegarek, który znajdował się na jej nadgarstku. Minęły dwie godziny od jego początku.
- Odwołano. Niestety nie wiem z jakich przyczyn. Proszę poczęstuj się czekoladą... dobrze ci zrobi. -Powiedział podając Lily tabliczkę słodkości z lekkim uśmiechem na twarzy. Rudowłosa wzięła kostkę i mruknęła dziękuję. Wiedziała, że przyjaciele będą chcieli się dowiedzieć, co jej się śniło, więc nie chciała tracić czasu i zaczęła opowiadać.
- Wiem, że chcecie się dowiedzieć co mi się śniło. - Przygryzła wargę i czekała na reakcję przyjaciół.
- Skąd ta pewność?- Zapytał James, uśmiechając się  łobuzersko.
- Otóż wywnioskowałam z ciszy, w przedziale. - Pokazała swoje białe ząbki i kontynuowała dalej. - Poza tym ja również chciałabym się tym z wami podzielić. Nie wiem co o tym myśleć... Na początku było ciemno. Nic nie widziałam i nie czułam.Po chwili...- Tu wskazała na klatkę piersiową.- Kula światła o bardzo potężnej mocy, wydostała się z mojego serca i oświetliła miejsce aktualnego pobytu. Ukazała mi się ścieżka. Światło podążyło dalej. Postanowiłam pójść za nim.  Dotarłam do rozwidlenia drogi. Pamiętam, że skręciłam w lewo a kula zaczęła gasnąć. Gdy już całkowicie zniknęła usłyszałam kobietę. Mówiła coś o osobie, która ma pokonać Voldemorta. Poczęty z tych, którzy trzy razy z nim się zmierzyli i jeden z nich musi zginąć z ręki drugiego. Mówiła coś jeszcze, ale z głowy mi wyleciało. Gdy głos ucichł, pojawiła się myślodsiewnia. Podeszłam do niej, po czym znalazłam się w obcym mi domu. Zauważyłam dziecko w łóżeczku, które płakało. Nie przyjrzałam mu się uważnie, ponieważ mój wzrok przykuła martwa kobieta. -Wzięła oddech.- Tą kobietą byłam ja. Na początku spojrzałam w jej oczy i stwierdziłam, że jest do mnie podobna. Ale potem  uświadomiłam sobie, że to ja. -Spojrzała się na nich, wyglądali jakby ktoś umarł. No tak przecież ja umarłam w śnie. Pomyślała.
-Bardzo mnie zdziwił głos tej kobiety, mówiącej o zabójcy Voldemorta. - Powiedziała Li. -Ale to tylko sen.
-A widziałaś kogoś jeszcze, oprócz dziecka i twojej osoby? -Zapytał James.
-Nie przyjrzałam się, gdybyście mnie nie obudzili to może bym coś jeszcze zobaczyła. Yyyy te zimne zielone oczy. Za każdym razem jak spojrzę w lustro, przypomnę sobie, mnie jako trupa. - Powiedziała ze smutnym uśmiechem. -Już niedługo dojeżdżamy do stacji w Hogsmeate. -Oznajmiła. - Idę się przebrać. Wy już jesteście w szatach szkolnych,  ja nie.- Wyszła z przedziału i podążyła w stronę łazienki. Myślała o osobie, która ma zgładzić Voldemorta. Miała w głowie mnóstwo pytań: Czy temu dziecku powierzone jest to zadanie? Czy ja byłam jego matką? Jeśli tak to kto był ojcem?. Potem pomyślała o Severusie, który ją znowu dzisiaj przepraszał. Gdy skończyła się ubierać, spojrzała na zegarek, po czym wyszła z toalety. Weszła do przedziału gdzie znajdowali się jej przyjaciele. Po chwili pociąg się zatrzymał. Wzięła walizkę (z pomocą Pottera) i wyszła z pociągu. Za nią podążyli Huncwoci oraz Mary i Li. Rozległ się głos mężczyzny po peronie. Tak, to Hagrid, gajowy hogwartu woła pierwszorocznych. Dzieci będące w Hogwarcie po raz pierwszy, mają przypłynąć do szkoły w łódkach, zaś starsi uczniowie, jadą do szkoły w powozach, które nikt nie prowadzi. James twierdzi, że ciągną je testrale. Jego tata opowiadał mu,  gdy ktoś kto zobaczy czyjąś śmierć, będzie widział te stworzenia. Weszła Lily do pojazdu wraz z przyjaciółmi.
- Wiecie, że ja widzę te dziwne zwierzęta.- Powiedziała Li. Remus spojrzał się na nią pytająco. - Widziałm jak śmierciożerca zabił mugola... Ja się teleportowałam. -Zapanowała cisza, prawdopodobnie na cześć mugola. Nim się obejrzeli, byli już przed bramami hogwartu.
  Do wielkiej sali weszli pierwszoroczni. Po ceremonii przydziału, Dumbledore przypomniał, że nie można wchodzić do zakazanego lasu i lista rzeczy, których nie można kupować w sklepie Zonka, wiszą na tablicach ogłoszeń w Pokojach Wspólnych. Lily czuła na sobie cały czas wzrok Severusa. Po zjedzeniu kolacji, Lily razem z Remusem, zaprowadzili pierwszoroczniaków do PW Gryffindoru.
  Zielonooka już nie mogła się doczekać położyć spać. Poszła się pierwsza umyć. I gdy wychodziła z łazienki usłyszała głos Jamesa.
-...mi pomóc...- Rogacz usłyszał odgłos otwieranych drzwi, natychmiast umilkł.-Evans, ślicznie wyglądasz w tej piżamce.- Zignorowała go. Miała na sobie zwykłą czarną bluzkę i czarne spodnie. Uwielbia takie piżamy. James siedział na moim łóżku, więc go zepchnęłam zasłoniłam zasłonami łóżko i weszłam pod ciepłą kołdrę   i .... - Liluś a buziak na dobranoc?
-Co ty tu jeszcze robisz!?- Krzyknęła Rudowłosa.
-Czekam na całuska od ciebie.-Lily wstała, złapała szczęśliwego Rogacza za rękę i podeszła z nim do drzwi. Otworzyła je i kopnęła Pottera w cztery litery. Poleciał na schody, a one zmieniły się w ślizgawkę. Zamknęła drzwi i udała się do krainy morfeusza...


*Stopa -> miara angielska (1ft = 30,480cm)




1 komentarz:

  1. Rozdział ciekawy xd Szczególnie końcówka mi sie podobała :D Ach ta sympatia Lily do Rogacza.
    Zwracaj uwagę na powtórzenia, na początku rozdziału we śnie Evans zdarzyły się kilkakrotnie xd
    Ale widać, że piszesz coraz lepiej :D
    Czekam na dalszy rozwój akcji!

    OdpowiedzUsuń